Millenialsi w pracy, czyli o wyzwaniach autentycznego przywództwa

Millenialsi wskoczyli na rynek pracy z impetem i przytupem, na jakie nie odważyło się żadne wcześniejsze pokolenie. Gdy słyszymy: „Ach, ci Mlillenialsi”, bynajmniej nie jest to okrzyk zachwytu i radości. W pierwszym odruchu pojawiają się określenia typu: „roszczeniowi”, „bezczelni”, „nieobowiązkowi”, „rozbuchane ego”, „nieodpowiedzialni”.
Uważam, że ten stereotyp jest nie tylko krzywdzący, lecz także niebezpieczny i szkodliwy dla nas samych, dlatego postanowiłam spojrzeć na ten temat z zupełnie innej strony.
W dzisiejszym artykule przedstawiam wyniki badań i tło socjologiczne ludzi urodzonych między 1984 a 2000 rokiem.
Opisuję 4 najpopularniejsze stereotypy związane z tym pokoleniem oraz wypowiedzi samych Millenialsów.
Nie będę koncentrować się na różnicach pokoleniowych, które powodują, że brakuje nam porozumienia i że skupiamy się na punktach bólu.
Za cel artykułu postawiłam sobie znalezienie przestrzeni do relacji i zrozumienia. Dlatego w artykule poznasz sposoby na współpracę i akceptację mimo różnic pokoleniowych.
W końcu to nie pierwsze pokolenie, które różni się od poprzedniego. Dorośli zawsze narzekali – i prawdopodobnie będą narzekać – „Ach ta dzisiejsza młodzież…!”.
Obstaję za Millenialsami, bo uważam, że mają gigantyczny potencjał, który – uwolniony – jest w stanie uczynić wielką różnicę, czyli ZMIANĘ, a o tym właśnie jest ten blog.

Co znajdziesz w tym artykule?

  • Millenialsi w pracy;
  • Nie taki Millenials straszny, jak go malują, czyli o 4 stereotypach;
  • Czego Millenialsi oczekują od pracodawców;
  • O wyzwaniach w miejscu pracy – dekalog lidera.

Zanim zaczniemy chcę podkreślić, że opis sprowadzamy do pewnej średniej, która nie opisuje całego pokolenia, a jedynie wskazuje pewien trend. Tak naprawdę szukamy generalizacji, nawet jeśli leży ona niebezpiecznie blisko krzywdzących stereotypów. Zilustruję to przykładem: „Mężczyźni sprawniej otwierają słoiki”.
Oczywiście większość z nas może podać przykłady, które zaprzeczają tej tezie. Chciałoby się powiedzieć wtedy: „To nieprawda, bo znam Grażynkę, która świetnie otwiera każdy słoik”.
Z pewnością wielokrotnie będziesz miał ochotę krzyknąć: „A ja znam inne przykłady, bo u mnie w pracy…”.
Celem tego artykułu jest znalezienie trendów i pewnej cechy wspólnej, która pozwoli określić rozwiązania adekwatne do sytuacji większości, a nie tylko małej grupy osób (w tym rzeczonej Grażynki). Szukamy generalizacji, które wskażą nam tendencję.
Kolejnym krokiem i odpowiedzialnością każdego z nas będzie ocenić ją w indywidualnym podejściu i stwierdzić, na ile pasuje ona do naszej sytuacji.
Teraz, gdy wyjaśniłam swoje intencje i cel, jesteśmy gotowi, aby zmierzyć się z tym tematem.

Zaczynamy!

MILLENIALSI W PRACY

Po 2020 pokolenie Millenialsów będzie stanowić 50% światowej siły roboczej.
Dla tych, którzy nie potrafią porozumieć się z tym pokoleniem lub mają konflikty w firmie, oznacza to zmniejszający się wybór spośród osób dostępnych na rynku pracy oraz konieczność zajęcia się tym tematem.
Poniższe wyniki zaczerpnęłam z raportu PwC.
Co jest szczególnie cenne, to fakt, że jest to raport porównawczy. Badanie wykonano dwukrotnie w odstępie 3 lat, dzięki czemu można zauważyć pewną tendencję. Mam nadzieję, że PwC zdecyduje się powtórzyć badania, które pozwolą na formułowanie bardziej odważnych wniosków popartych liczbami.

6 NAJWAŻNIEJSZYCH CECH ludzi tego pokolenia:

1. Niski poziom lojalności wobec pracodawcy.

Gdy jeszcze dekadę temu młodzi ludzie planowali swoją karierę, mówili o liczbie od 2 do 5 pracodawców w ciągu swojego życia zawodowego. Obecnie ta liczba zwiększyła się do 6 i więcej.
38% obecnie zatrudnionych ankietowanych przyznało się do aktywnego poszukiwania nowego pracodawcy, 43% jest otwartych na nowe propozycje, a jedynie 18% liczy na to, że pozostanie w obecnym miejscu pracy przez dłuższy czas.

2. Poszukiwanie większej równowagi między pracą a życiem prywatnym.

Millenialsi oczekują od swoich pracodawców większej elastyczności i dostosowania pracy do życia prywatnego. To nie jest nowina; wiedzieliśmy o tym dekadę temu. To, co można zobaczyć w wynikach badań, to rozczarowanie tej grupy; mimo zapewnień w wielu korporacjach polityka różnorodności to często wciąż puste słowa. 28% stwierdza, że rzeczywistość firmowa jest gorsza od składanych obietnic o możliwościach łączenia życia prywatnego (które jest priorytetem) z pracą. Jak widać, jest tutaj pole do działania i wygrywania dla najbardziej uzdolnionych z tego pokolenia.

3. Przedkładają kontakt przy użyciu technologii nad rozmowę twarzą w twarz.

Dla pokolenia, które wzrastało wraz z komputerami, telefonami komórkowymi i Internetem, nie istnieje konieczność osobistego spotkania z daną osobą. 41% woli komunikować się elektronicznie niż osobiście, a 75% uważa, że technologia czyni ich działania bardziej skutecznymi. Niestety – to również technologia jest przyczyną wielu konfliktów między pokoleniami w miejscu pracy.

4. Oczekują nieustannego rozwoju w miejscu pracy.

Rozwój i łączenie życia prywatnego z zawodowym to dla większości osób z tego pokolenia najważniejsze elementy atrakcyjnego miejsca pracy. 52% stwierdziło, że możliwości rozwoju były głównym czynnikiem, który zdecydował o przyjęciu obecnego stanowiska. Na drugim miejscu znalazły się elastyczne godziny pracy. Dopiero na trzecim miejscu wskazano na pieniądze jako element, który zdecydował o podjęciu zatrudnienia.

5. Planują swoją karierę zawodową poza granicami kraju, w którym obecnie mieszkają.

71% spośród ankietowanych chciałoby skorzystać z możliwości pracy poza granicami kraju, w którym się urodzili. Stawiają oni głównie na kraje rozwinięte (takie jak USA, Australia czy Wielka Brytania), z niechęcią myśląc o krajach rozwijających się (Chiny, Indie). Ciekawa jestem, czy w przyszłości to się zmieni.

6. Większość negatywnie ocenia wpływ różnic pokoleniowych.

Z raportu wynika, że ogólnie doceniają oni pracę z bardziej doświadczonymi od siebie współpracownikami, choć 38% z nich czuje się nierozumianych w miejscu pracy. W ich ocenie wynika to głównie z podejścia do wykorzystania nowych technologii.
Jeżeli chcesz dogłębniej zapoznać się z wynikami badań, polecam zajrzeć do źródła.
Teraz czas na rozprawienie się z najczęściej powielanymi stereotypami o tym pokoleniu.

NIE TAKI MILLENIALS STRASZNY, JAK GO MALUJĄ, czyli o 4 stereotypach

UZALEŻNIONY OD TECHNOLOGII – tak, ale…

Ta cecha ma również swoją jasną stronę. Pokolenie Millenialsów wyrosło w erze internetu i nieograniczonego dostępu do wiedzy, jakiej nie miał wcześniej nikt. Często są ofiarami FOMO, warto o tym pamiętać. Oczywiście dotyczy to tych, którzy zdecydowali się wykorzystać nowe możliwości w sposób mądry, stawiając na wiedzę i nie marnotrawiąc czasu na kotki i snapy.
Dzięki uzbrojeniu ich przez rodziców w znajomość języków obcych Millenialsi mogli zdobywać unikatową wiedzę i zyskali dostęp do nieograniczonych zasobów i możliwości. Ci, którzy potrafią i chcą z tego korzystać, są biegli w znajdowaniu cennej informacji (która staje się źródłem przewagi rynkowej) i potrafią nawiązywać międzynarodowe relacje z ekspertami w danym temacie.
Co to oznacza?
Właśnie od nich dowiesz się, kto jest ekspertem w danej dziedzinie i jak do niego trafić. To u nich warto zasięgnąć języka w temacie użytecznych aplikacji, stron i programów oraz tego, co jest obecnie najmodniejsze, a co przyciąga innych Millenialsów (którzy stają się dominującą grupą zakupową).

BEZCZELNY W WYGŁASZANIU OPINII – tak, ale…

Pokolenie to wyrosło w okolicznościach jakich nie miało szansy doświadczyć żadne inne przed nimi. Nie mówię tylko o dobrostanie, rozwoju technologicznym czy dostępie do zabawek (choć to również jest ważne i wpływa na ich postawę życiową).
Poprzednie pokolenia dzieci dorastały w przekonaniu, że „dzieci i ryby głosu nie mają”. Rodzice Millenialsów posiadają często jedno, maksymalnie dwójkę dzieci, dlatego mieli możliwość skupienia się na nich. Dziecko znalazło się w centrum świata dorosłych, stało się podmiotem, jego zdanie i czucia zaczęły się liczyć. Nagle u cioci na imieninach milknie rodzina, bo mały Antek ma coś do powiedzenia.
Wcześniej też tak bywało, ale rodzic musiał uciszać tłum, aby jego dziecko mogło wyrecytować obecnym „Pana Tadeusza”. To nie dziecko zatrzymywało bieg rodzinnej imprezy, lecz rodzic, który chciał pochwalić się potomkiem.
Teraz sytuacja jest zupełnie inna. Mały Antek otwiera usta i wszyscy milkną. Co najważniejsze – milknie nie tylko rodzina. Rozmowy dorosłych urywają się, bo każdy chce usłyszeć, co mały myśli.
Nie inaczej dzieje się w internecie. Wszystko można skomentować, wyśmiać; wszystkiemu – w zależności od potrzeby – można nadać odpowiednią wagę. Nie dziwi więc odwaga do budowania opinii i odważnego ich wygłaszania. Jednak to, co wielu wydaje się bezczelnością, tak naprawdę jest przejawem autentyczności. Cecha ta ma swoją jasną stronę: brak strachu przed nazywaniem rzeczy po imieniu i głośnym stwierdzeniem: „kupa to kupa i zdecydowanie coś tu śmierdzi”. Żadne inne pokolenie nie zdobyło się na odwagę i taką bezkompromisowość w ocenie. Za to zdecydowanie kocham to pokolenie; niejeden z nich powie, jak coś ocenia.

„Wierzę, że taka postawa to słuszne przekonanie o byciu uprawnionym do wygłaszania opinii. Problem rodzi się w konfrontacji ze starszym pokoleniem, które nie daje takiego prawa. Co więcej, są to często ludzie, którzy utknęli w swoich przekonaniach. Przez to nie chcą i nie mogą naprawdę zobaczyć, że coś można zrobić inaczej, a nawet lepiej, bo świat ewoluuje”.
Hisham Itani, Junior Marketing Specialist, Sotrender

ZBYT PEWNY SIEBIE I ROSZCZENIOWY – tak, ale…

Warto spojrzeć na okoliczności, w jakich byli wychowywani. Skoncentrowani na nich rodzice często nadgorliwie i nieproporcjonalnie do zasług zachwycali się swoim potomkiem. Nad wyraz chwalili bochomazy, pokraczne tańce baletnicy bez potencjału i wrodzonego talentu, wykrzywiając w ten sposób wewnętrzny obraz ich samych.
Naturalnym jest, że jeśli dorastali w takich okolicznościach, pojawiło się w nich przekonanie, że świat jest stworzony po to, aby się nimi zachwycać.
Stąd również obsesyjne poszukiwanie informacji zwrotnej, zachwytu nad najmniejszym nawet gestem wykonanym w stronę klienta czy pracodawcy.
Jednak ta pozorna pewność siebie to tylko maska, która przykrywa brak sprawdzenia się w boju. Millenialsi często boją się, że świat nie jest taki piękny, a sukces nie taki łatwy do osiągnięcia, jak pokazują stories na Instagramie. Buta i ostentacyjna pewność siebie często stają się maską strachu i niepewności, ponieważ nie było zbyt dużo okazji do sprawdzenie siebie w boju.

MAJĄCY NA WSZYSTKO WYJECHANE, NIEODPOWIEDZIALNY – tak, ale…

Spójrzmy na wizję świata, jaka została im sprzedana. Wszystko jest łatwe i dostępne po jednym kliknięciu. Na drugi dzień masz dostarczone prosto do domu, a jeśli ci się nie spodoba, oddajesz i nie ponosisz żadnych kosztów.
Świat jest piękny, możesz wszystko, a jedyną opcją jest „LUBIĘ TO”. Niby nieograniczony wybór, ale nadmiar opcji powoduje, że trudno się zdecydować. Strach przed utratą możliwości wyboru i konsekwencjami decyzji  niebezpiecznie prowadzi do zawieszenia gdzieś między wariantami.
Z tego powodu w kontakcie z codziennością, która – jak wiemy – jest mało perfekcyjna, stają się rozczarowani i zniechęceni.
Dodatkowo osiągnięcie sukcesu wymaga żmudnego działania, a efekty bynajmniej nie są natychmiastowe. Codzienność wygląda nijako, nawet jeśli nałożymy na nią filtry z Instagrama. Cierpliwość, determinacja i długofalowe działanie to perspektywa, której zdecydowanie brakuje w świecie instant i dostępności 24/dobę. Warto też wziąć pod uwagę to, co w tym temacie powiedziała Klaudia:

„Siłą rzeczy o Millenialsach, którzy są roszczeniowi czy bezczelni, mówi się więcej i głośniej, bo po prostu jest o czym. Gros moich znajomych w podobnym wieku zupełnie odbiega od powyższego opisu. Większość z nich od dawna pracuje i zarabia na swoje utrzymanie, są odpowiedzialni, mają ambicje i plany na przyszłość. Oczywiście z drugiej strony są też osoby, które nie pracują, siedzą na przysłowiowym garnuszku u rodziców, studiują, bo muszą (rodzice każą, a do tego płacą za studia), nie są zbyt odpowiedzialni i zorganizowani, zaś wolny czas (czyli ¾ swojego życia) spędzają na Facebooku, hejtując innych.

Mimo wszystko, niestety, tej drugiej grupie poświęca się więcej uwagi. Zapominamy, jak wielu dwudziestokilkulatków robi prawdziwą karierę i odnosi sukcesy, również w skali międzynarodowej. To nie tylko innowatorzy, lecz także wynalazcy, którzy mają głowy pełne pomysłów i są otwarci na świat bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Przykład? Chociażby coroczny ranking Forbesa 30 under 30”.

Klaudia Żyłka, Junior Marketing Specialist, Sotrender

CZEGO MILLENIALSI OCZEKUJĄ OD PRACODAWCÓW?

Czas na wnioski wypływające z analizy raportu, i rozwiązania, które spowodują, że nam wszystkim będzie pracowało się lepiej. Co jest ważne dla ludzi z tego pokolenia?
Punktem wyjścia jest przede wszystkim praca, która ma sens. Więcej: praca, która ma cel większy i ważniejszy niż zarabianie pieniędzy. Usłyszałam ostatnio zdanie, które świetnie to podsumowuje:

[bctt tweet=”„Pieniądze w firmie są jak oddychanie, ale przecież nie żyjemy tylko po to, aby oddychać”” username=”chimkowska”]

Z tego wynikają kolejne zależności. Opowiem o trzech z nich.

1. Dobra atmosfera w zespole.

Choć większość z nich tworzy płytkie relacje, oparte głównie o social media (a może właśnie dlatego), ważna dla Millenialsa jest atmosfera. Im przyjemniejsza, „łatwiejsza w obsłudze”, tym lepiej. Zapewne wynika to z braku wprawy w rozwiązywaniu konfliktów i nawiązywaniu głębokich relacji. W końcu łatwiej jest pracować w zespole, w którym nie trzeba „grzebać w relacjach”, praca idzie sprawnie i nie ma konieczności konfrontowania się z tym, co obce i nieznane.

2. Ciągły rozwój.

To, za co zdecydowanie podziwiam Millenialsów (już wiesz, że nie tylko za to), to nieustanne poszukiwanie rozwoju. Chcą być na bieżąco, nie trzeba ich zmuszać, a nawet zachęcać. Żyją ciągłą zmianą, do której nie trzeba ich przekonywać. To powoduje, że ogrom wiedzy zdobywają samodzielnie, a odpowiednio wspierani, potrafią naturalnie tworzyć nieustannie uczącą się organizację.

3. Informacja zwrotna i docenienie.

Ktoś mało przychylny powie, że potrzebują prowadzenia za rączkę. Trochę tak, ale jeśli uważnie przeczytałeś pierwszą część artykułu, doskonale wiesz, z czego to wynika. Można tę cechę dobrze wykorzystać, bo oznacza to, że błędy będą wykrywane na wczesnym etapie, a nie dopiero gdy staną się globalna epidemią.

PODSUMOWUJĄC

Millenialsi stawiają na nowe technologie, pracę zespołową, wielozadaniowość, a to są przestrzenie pełne strachu i bólu dla wcześniejszych pokoleń. Nas uczono walczyć o swoje, stawiać na indywidualne wyniki i być lojalnym wobec pracodawcy. Pracowaliśmy po godzinach i nie pytaliśmy o dostępność jarmużu w stołówce. Pracowaliśmy do upadłego i nie oferowano nam relaksu na workach sako w miejscu pracy.

Co teraz?

My, pokolenia X-ów, Y-ków, Millenialsów i poprzednie, jesteśmy na siebie skazani. NIE, nie ma i nie będzie wyboru. 2020 szybciej niż za dwa lata, a wtedy Millenialsi stanowić będą 50% globalnej siły roboczej. Znalezienie sposobów na współpracę i zrozumienie jest koniecznością dla firm, które chcą się rozwijać i chcą wykorzystać potencjał tkwiący w tym pokoleniu. Mam nadzieję, że artykuł przekonał Cię do tego, że warto.
TAK, uważam, że możemy z tej konfrontacji wyjść cało, a nawet odnieść sukces. Uważam, że „kłopot” z pokoleniem Milleniasów obnażył braki w przywództwie.

MILLENNIALSI – DZIĘKUJĘ! PORUSZYLIŚCIE ZASTANĄ WODĘ!

To oczywiste, że na powietrzni pojawił się bród. Jednak to nie Wasza wina, on od dawna tam był.
Brak autentyczności, sprzeczne cele, brak zaufania to przypadłości nękające wiele firm i zespołów. Nie ma jednego i łatwego rozwiązania, jednak zaczęłabym od atomu, z którego składa się każda firma – zespołu. W codziennej pracy potrzeba nam więcej zasad, odważniejszych liderów i autentyczności, które są paliwem skutecznych zespołów.

Zakończeniem i zaczątkiem do dyskusji w komentarzach niech będzie 7 ZASAD ZGRANEGO ZESPOŁU, czyli o roli autentycznego przywództwa.

 

  1. Przywództwo to służba. Jesteś po to, aby wspierać zespół, a nie po to, aby Tobie służono.
  2. Ponad wszystko empatia. Traktuj swój zespół tak, jak chciałbyś, aby siebie traktowali.
  3. Kto chce, szuka sposobu, kto nie chce, szuka powodu. Prawo, które właściwie określa cel każdego działania.
  4. Perfekcja jest nieosiągalna. Lepsze jest zrobione od doskonałego, czyli może nie zrobimy tego idealnie, ale zróbmy to najlepiej, jak potrafimy.
  5. Docenianie wspiera. Osądzanie niszczy i buduje mury.
  6. Domniemanie o dobrej woli wspiera zaufanie. Brak tego założenia wspiera kontrolę i nakręca spiralę braku zaufania.
  7. Rywalizacja i sprzeczne indywidualne cele niszczą pracę zespołową. Zadaniem lidera jest tworzenie jak najlepszych warunków dla zespołu, a nie promowanie gwiazd.

 

Jestem ciekawa Twojego zdania w tym temacie: co wspiera pracę zespołową w Twojej firmie?
Co warto dodać do powyższej listy?

 

8 odpowiedzi

  1. To najlepszy artykuł o Millenialsach, jaki czytałam. Proszę się z nim zgłosić do poważnych mediów biznesowych – mówię serio!!! Kontekst autentyczności w tym wszystkim podwójnie mnie cieszy – idzie zmiana i ona ma związek z tymi, co zmian się nie boją 🙂

  2. Potrójnie dziękuję. Po pierwsze taki komentarz od autorki bestsellera "Autentyczny copywriting" to 10 punktów do lansu.
    Po drugie szczególnie cenne, bo jestem pewna, że dużo czytasz 🙂
    Po trzecie dziękuję za cenną zachętę. Do poważnych mediów mam zamiar się z tym zgłosić 🙂

  3. Świetny artykuł: wyważony, nieprzerysowany.
    To ja przypominam sobie sytuacje z dzieciństwa:
    1. 3 dzieci bawi się w kuchnię szkolną 2. 4 dzieci bawi się w zoo biednymi ślimakami, 3. 3 dzieci ma klub (nie da każdego), 4. 3 buduje w piaskownicy miasto (dołączysz jak im niczego nie zburzysz).
    Hehe znajomo brzmi ????
    Co się wydarzyło w grupach później?
    1. 1 znudziło się zabawą i poszło grać na skakance, 2 pokłóciła się kto będzie mieszał liśćmi w słoiku, a kto trzymał słoik.
    2. Ślimaki za Naszych czasów nie miały łatwo, więc krótko po zaczęciu zabawy, wszystkie zostały zgniecione na betonie. Dzieci poszły się bawić w co innego.
    3. Aby dostać się do nich po pierwsze musiały Cię lubić. Jak nie spełniasz tego warunku słyszysz: "Niestety nie możesz być w Naszej grupie, bo nie potrafisz czarować magiczną różczką. Nie lubimy Cię. 4. Siedzimy w piaskownicy pół dnia, zajmujemy prawie całą piaskownicę, każde dziecko ma ze sobą po kilka "żelaźniaków". Każde z osobna buduje po swojemu, jednak z czasem zaczynamy tworzyć połączenia, które zaczynają przypominać miasteczko z piasku. Mama jedno dziecko zawołała na obiad. Dziecko pyta: Popilnujecie mi, żeby nikt mi nie zburzył? Dzieci: Oczywiście, weź kilka ludzików z domu przy okazji. Dziecko wróciło do swojej budowli, przyniosło ludziki. Zjawia się nowe dziecko, które dłuższy czas przygląda się jak dzieci się bawią i pyta czy może się z nimi pobawić? Dzieci: A lubisz budować miasta z piasku? Dziecko: Tak, ale na innej piaskownicy Dzieci: To chodź, tylko uważaj na to co zbudowane, nie mam więcej żeleźniaków, ale weź ten kapsel, i to będzie Twój żeleźniak. itd. Koniec bywał tak, że dzieci niszczyły wszystko co zbudowały, innym razem zostawiały na dzień następny rozbudowywując to co zaczęły wcześniej.
    Tak więc reasumując:
    Zespół musi posiadać odznaczać się nie wymuszonymi cechami: szacunek, pokora, słuchanie, kompromis i masę innych.
    Swoją drogą, dla Pani inspirację na następny artykuł: Gdzie nie powinno tworzyć się zespołu pracowników?

  4. Lepiej bym tego nie ujęła:) Też lubię Millenialsów i zazdroszczę im czasem swobody.
    Z zasad budowy zespołu zgrzytają mi dwie: 2 i 7: obie chyba pomijają w założeniu, że ludzie różnią się między sobą.
    Jeśli traktuję zespół tak, jak chciałabym być traktowana, to zakładam, że zespół ma takie same potrzeby, jak ja (a przecież tak nie jest). Co do rywalizacji: może wystarczy do niej zaprosić tych, którzy ją lubią?
    Co o tym myślisz?

  5. Dziękuję za komplement 🙂
    Też lubię to pokolenie, choć czasem, a nawet często mam ochotę podejść i potrządnąć. Szczególnie, jeżeli chodzi o terminowość działań. Nie wszycy jednak są tacy, ale zdecydowanie mają bardziej "afrykańskie" podejście do czasu.
    Traktuj innych tak jakbyś chciałbyć traktowany oznacza uważność i indywidualne podejcie. Nikt nie lubi traktowania z automatu, nawet jeżeli pozornie wydaje się ono sprawieliwe.
    Co do rywaizacji to zdecydowanie TAK. Myślę, że nie warto pozbywać się jej z firmy, na niektórych działa. Więcej są tacy co lubią rywalizować i napędza to ich jak nic innego.
    Pozdrawiam,
    Angelika

  6. Bardzo dobry artykuł, od dłuższego czasu nie tylko obserwuję millenialsów, ale także staram się ich bronić przed ogólnym hejtem, że są ludźmi do niczego.
    Krzyś 🙂 delaisne.wordpress.com

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Może Cię jeszcze zainteresować: